listopada 27, 2017

Star Wars i kamienny człowiek - Nowa Fantastyka nr 12/2017


Co takiego znajdziemy w najnowszym numerze Nowej Fantastyki? Same super rzeczy! Ten numer jest dużo lepszy od poprzednich, przynajmniej jeśli chodzi o mój czytelniczy gust.

Zacznę od tematu z okładki. Gwiezdne Wojny. Premiera filmu zbliża się wielkimi krokami, powstała też nowa gra Star Wars Battlefront II, a uniwersum ciągle się rozszerza. Obszerny tekst przybliża nam kilka mało znanych faktów o świecie Jedi. Wiedzieliście, że są książki i komiksy Star Wars? Osobiście przeczytałam z pięć części książek o Sithah, niektóre były lepsze od innych, ale wszystko to składa się na cudowne uniwersum. A niektóre smaczki i ciekawostki znajdziecie w tym tekście. 

Co więcej? Oczywiście zabawny komiks o Lilu i Pucie - uwielbiam.
Kilka felietonów, z których najbardziej mi się podobał Drewniany kosmosik z dodatkiem tektury autorstwa Tomasza Kołodziejczyka o grach planszowych. 
Jest też coś dla fanów Dickensa i Opowieści Wigilijnej, której motyw wędruje po wielu ciekawych światach – od Doctora Who, przez Xenę do Batmana. Jeśli chodzi o wywiad z autorem, to fani Johnatana Maberry’ego będą usatysfakcjonowani. 

Z prozy najbardziej wyczekiwałam opowiadania Anthony’ego Ryana, ale o dziwo to nie on powalił mnie na kolana.  
Sama się lekko zdziwiłam, że najbardziej wciągnął mnie „Lot pułkownika”  Bartka Biedrzyckiego. Jest to opowieść o alternatywnej Polsce z 1986 r. w której kwitnie socjalizm, a w kosmos wysyłani są polscy astronauci. Między innymi Wiktor, który ku niezadowoleniu Glorii, żony swojego przyjaciela leci nie do końca sprawdzonym pociskiem na orbitę. Opisy kosmosu, procedur i co najważniejsze, emocje i przeżycia bohaterów były mega. Bardzo mnie wciągnęło i autentycznie żałowałam, że skończyło się tak szybko, a nie zaliczam się do koneserów sci-fi. 

Kolejny ciekawy tekst posiada chwytliwy tytuł „Zanim złożysz ofiarę, ustaw nowy status” Justyny Lech. Wyobraźcie sobie, że wszyscy  grają w Pokemon-GO, tyle że jest to pełniejsza wersja przesłaniająca prawdziwy świat pełna słowiańskich demonów, bogów, rozpadających się chat i innych lokacji, których nazwy zaczerpnięto z kultury Słowian. W tym świecie następuje rozkwit starowierstwa za pomocą technologii. W tej rzeczywistości Marza znajduje dziwny quest w grze, zupełnie inny od już istniejących. Bardzo ciekawa wizja świata, która wcale nie jest taka niemożliwa. 

A teraz „Sala Diamentowej Królowej” Anthony’ego Ryana. Tu nie ma science-fiction, witam w mrocznej i krwawej fantastyce. Tego mi ostatnio brakowało w numerach. „Jest tylko Głos. Głos przynosi wielkie nagrody. Głos dale Mroczną Chwałę.” Sharrow-mat prowadzi wojska na wrogie miasto aby zniewolić jego mieszkańców. Jednak wkracza do pewnej komnaty i tam poznaje prawdę o sobie i mrocznych siłach które uczyniły ją dowódczynią tysięcy. Tyle chyba wystarczy. Jak zawsze, Ryan ma klasę i świetne pomysły. Bardzo polecam to opowiadanie. 

Nie mogę też nie wspomnieć o „Kamiennej wojnie” Teda Kosmatki - o tajemniczym kamiennym posągu człowieka, który przez wieki obserwował zmieniający się świat i zabijał każdego, kto go zaatakuje. Klasyczne fantasy z królami, wojnami i szczękiem mieczy. 

Te trzy najbardziej przypadły mi do gustu, ale proza jest w tym numerze naprawdę dobra. Nie trafiłam na opowiadanie złe, czy nie w moim stylu. Super zakończenie roku.  

Brak komentarzy: